piątek, 15 lutego 2013

Brak okularów i kłopoty ze słuchem

Zawsze bawi mnie sytuacja, gdy czytelniczka bezradnie rozgląda się dookoła i zatroskanym głosem mówi: ojej, zapomniałam okularów. Oczywiście to jest tak zwana "podpucha", żeby bibliotekarz coś doradził, bo jak wiadomo, książka polecona przez bibliotekarza musi być dobra. I gdy już czytelniczka trzyma w ręku kilka książek, okazuje się, że brak okularów nie przeszkadza jej w czytaniu informacji na okładce. Szuka w ten sposób potwierdzenia, czy aby bibliotekarz się nie myli w doborze lektury.
Inna sprawa, gdy czytelnik nie dosłyszy. Prowadzi to do wielu humorystycznych sytuacji. Pamiętam jak dziś sytuację, która miała miejsce kilkanaście lat temu. Przesympatyczny pan w wieku około 80 lat, pyta się donośnym głosem, jakie mamy w tej chwili do wypożyczenia książki pani Marii Ginter. "Galopem na przełaj" odpowiadam. Pan przykłada dłoń do ucha i pyta : słucham? Więc odpowiadam głośniej : "Galopem na przełaj". Pan jeszcze nie dosłyszał, musiałam dosłownie krzyknąć. I bardzo głośno powtarzając po raz kolejny tytuł wyobraziłam sobie tego pana galopem na przełaj.
Do dzisiaj nie wiem, jakim cudem udało mi się zachować powagę, ale z rozrzewnieniem wspominam tamtą sytuację i mam ogromną cierpliwość zarówno do zapominalskich jak i słabo słyszących czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz