Zaczęło się już w południe.
Bibliotekę odwiedzili uczniowie klasy VI szkoły podstawowej. Wpadli "rozbrykani", hałasujący, nie zważając na nic. Wychowawczyni bezskutecznie zresztą próbowała ich uspokoić, jakoś nad nimi zapanować. Przy ladzie bibliotecznej stałam ja, moja koleżanka i krzesło. Nastolatek, któremu wychowawczyni zwracała uwagę po prostu sobie na nim usiadł.
Wiem jak to zabrzmi, ale w moich czasach było nie do pomyślenia, żeby uczeń siedział , gdy dużo starsze od niego osoby, w dodatku kobiety stały. I ... tzw. zero reakcji, gdy nauczycielka zwracała mu uwagę.
Wieczorem wracałam z pracy. Na ulicy przede mną szło dwoje młodzieńców, a przed nimi z kolei nastoletnia dziewczyna, która rozmawiała przez telefon. W pewnym momencie jeden z chłopców krzyczy "Stój ruro!" Dziewczyna ŚMIEJĄC SIĘ, odwróciła się i odpowiedziała "Odwal się". No i usłyszała tekst : "No i masz wyjeb...e. Ale ci zajeb...". Ona dalej się śmiała.
Nawet nie chce mi się tego wszystkiego komentować :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz