sobota, 16 czerwca 2012

Jeżeli kryminał, to tylko klasyczny

Książki są jak towarzystwo, które człowiek sobie dobiera” - powiedział żyjący w XVIII w. francuski filozof, pisarz i prawnik Karol Monteskiusz (Montesquieu).
Wczoraj kuzynka zapytała mnie dlaczego większość czytanych przez mnie książek to kryminały. Ona sama lubi krwistą sensację, której ja z kolei unikam.
Moim towarzyszem, kolegą, przyjacielem i pocieszycielem (wszystko w jednym) jest zawsze kryminał, z królową Agathą Christie. Królowa ma także doborowe towarzystwo, do którego zaliczam między innymi: Raymonda Chandlera, Maj Sjowall, Per Wahloo, Joannę Chmielewską, Olgę Rudnicką, duet Gacek-Szczepańska, Camillę Lackberg, Charlotte Link i.... i tak mogę wymienić jeszcze kilkadziesiąt nazwisk. Lista jest oczywiście dłuuuga, nie sposób wymienić wszystkich mistrzów gatunku.
W świat zagadek kryminalnych wprowadził mnie Arthur Conan Doyle, a w stworzoną przez niego postać Sherlocka Holmesa wierzyłam jak w świętego Mikołaja w dzieciństwie, był dla mnie Supermanem.
Czytając kryminał również chcę zostać detektywem i zanim zrobi to autor, wykrzyknąć: wiem! kto, jak i dlaczego to zrobił. Niestety, mimo że podany jest czas, miejsce i sposób dokonania przestępstwa, charakter i rysy psychologiczne bohaterów, tło społeczne i polityczne kraju, w którym rozgrywa się akcja nieczęsto mam okazję wyartykułować ten zwycięski okrzyk radości. A rozwiązanie z reguły jest „takie proste i oczywiste”, owiana tajemnicą zbrodnia ma zawsze racjonalne wyjaśnienie.
Nie mogąc pogodzić się z porażką sięgam po następny kryminał (proszę nie mylić z sensacją, grozą itp.) i zabawa, biesiada, gra, rozrywka czyli po prostu radość czytania zaczyna się od nowa. I tak już kilkadziesiąt (naprawdę!) lat. Co nie znaczy, że nie czytam innych książek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz